poniedziałek, 1 października 2012

Przedostatni - fluff [szkic]


Szkic fluffu mojej armii. Dużo po poprawienie. Dużo do dodania. Pewnie trochę do usunięcia. W każdym razie na chwilę obecną wygląda to mniej więcej tak jak poniżej. Oczywiście komentarze i konstruktywna krytyka mile widziana.

Last but One, czyli Przedostatni, są <warbandem> Czarnego Legionu. Jego trzon i elitę stanowią resztki przedostatniej kompanii Synów Horusa z czasów Wielkiej Krucjaty i Herezji Horusa, stąd też noszona z dumą nazwa. Dzisiaj jednak Przedostatni mają w swoich szeregach byłych członków innych Legionów, Zakonów, Regimentów czy kultów. Przedostatni są armią  wygnańców, niechcianych dzieci galaktyki, skupioną pod sztandarem charyzmatycznego Lorda.

Jeszcze w czasie Wielkiej Krucjaty Przedostatnią Kompanią dowodził <nienazwany-jeszcze-kapitan> wywodzący się z Terry. Zawsze miał on bardzo trzeźwe spojrzenie na świat. Wiedział, że Imperium prędzej czy później zostanie rozdarte wojną domową. Nie wiedział jednak jak podzielą się poszczególne frakcje. Był oportunistą, sprzeciwienie się Horusowi niemal na pewno wiązałoby się ze śmiercią, a tego nienazwany-jeszcze-kapitan nie chciał. 

Po katastrofie jaką okazała się decydująca bitwa na pokładzie Ducha Zemsty nienazwany-jeszcze-kapitan dość szybko przyłączył się do Pierwszego Kapitana Abaddona, jedynej osoby, która mogła zapewnić Przedostatniej coś więcej niż przetrwanie. Nowy Mistrz Wojny nie ufał oportunistycznemu Kapitanowi, który zaczynał skupiać pod swoim sztandarem coraz większą i silniejszą armię wyrzutków. Dlatego też do Przedostatniej Kompanii przydzielił jednego z Justaerinów, swojego elitarnego oddziału Terminatorów. Miał on być doradcą i prawą ręką nienazwanego-jeszcze-kapitana, jednak jego prawdziwym celem było obserwowanie i pilnowanie czy aby na pewno działa on w interesie Abaddona.

Po niezliczonych bitwach i kampaniach nienazwany-jeszcze-kapitan i Justaerin zbliżyli się do siebie, niczym bracia. Dużo rozmawiali. O wojnie, o galaktyce, o bogach, o demonach, o sensie tego wszystkiego. Z czasem Justaerin zaczynał widzieć świat jak jak nienazwany-jeszcze-kapitan.
I wtedy kapitan umarł. Próbował dosięgnąć demoniczności, stać się jednym z Książąt. Nie udało mu się jednak. W momencie ostatniej próby zawiódł i został zredukowany do Pomiotu, bezmózgiej, cały czas mutującej bestii.

Justaerin przejął dowodzenie nad Przedostatnimi, oczywiście po pokazaniu, często w bardzo brutalny sposób, kilku innym pretendentom, że to on jest jedynym słusznym następcą nienazwanego-jeszcze-kapitana.
Z obserwatora Abaddona stał się dowódcą dość potężnej armii Chaosu.
Abaddon przestał mu ufać.



1 komentarz:

  1. Fajne, można by to trochę lepiej osadzić w czasie. Nie nosi znamion grafomanii, a to duży plus przy pisaniu fluffu do armii ;)

    OdpowiedzUsuń